Ostatnio śniegi schodzą, robi się taka mazia, w której zapadają się łapy. Po prostu mało przyjemnie. Wczoraj było słonecznie. Asa wygrzewała stare kości, ja hasałam gdzie się da. Kiedy odpoczęłam, pani załamała ręce i znowu zrobiła mi zdjęcie… Potem wstawiła je do internetu i wszyscy się zachwycali. Jeden pan powiedział, że jestem pod kolor brzozy, a Asa w jest w kolorach drewnianych ław i śniegu — ha-ha (hau-hau!). Nie bardzo wiem, o co tu chodzi. Ja się nie znam na kolorach.
Mój pan powiedział, że teraz nie można chłodzić garnków w altanie, bo im zjem. Bez przesady, nie wszystko w ich garnkach ładnie pachnie. Zresztą wcale aż tak łakoma nie jestem.