5 lat później – – –

No tak, dawno nie pisałam.

Jestem już 5 lat starsza. Właściwie jestem już w poważnym wieku.

Nasze stado przeszło pewne przeobrażenia. Ostatnio pisałam wiosną 2012 o odejściu Asy, starej bernardynki.

Latem 2012 dołączyła do naszego stada młoda Alaska. Spodobało mi się, że teraz ja jestem ważniejsza. Alaska jest nieco dzika, ale ma ciepłe futro. Kiedy Państwo wyjeżdżają i zostajemy same, lubię w budzie przytulić się do niej. W zasadzie Alaska jest głównym stróżem, ale to ja ją pilnuję. Ją i cały ogród. A ona się mnie słucha, jak ja kiedyś Asy.

Czerwiec 2012, półroczna Alaska pojawiła się u nas, to się nią zaopiekowałam.

Nie ma też już owego wstrętnego kota Franciszka. Państwo go lubili, ale mnie denerwował. W końcu zdenerwował charty z naprzeciwka i na tym się historia skończyła.

No, może nie aż tak mnie denerwował… Sam polazł pomiędzy charty. Po co? Charty to nie to samo, co ja i Alaska. Pani i Pan bardzo byli zmartwieni, kiedy wrócił pokiereszowany. Nazajutrz wezwany weterynarz od razu chciał mu zaaplikować ostatni zastrzyk. Pani prosiła o ratowanie. No cóż, nie udało się. 

Nie będzie mnie już drażnił. Teraz ja jestem najważniejszą przytulanką. Alaska na razie łaskę robi, jak podejdzie do Pani. Do Pana przychodzi tylko po miskę, ale i tak najpierw czeka, aż Pan odejdzie.

Następnym razem może więcej napiszę o Alasce i w ogóle.

Post navigation

Dodaj komentarz