Nie rozumiem. Wczoraj faktycznie kiepsko się czuła… ale to jeszcze nie powód. Dzisiaj rano spała tylko. No, może jakoś inaczej spała… ale to jeszcze nie powód.
Pani z panem zabrali ją i zakopali tam daleko, za brzozami. Chciałam im przeszkodzić, odkopać Asę, ale przywalili takimi ciężkimi kamieniami.
Chodziłam tam cały dzień, ale Asy nie było. Szukałam po całym ogrodzie – i nic. Cały czas padał deszcz i byłam sama. Nieprzyjemnie jest. Pani i pan też tacy smutni.
Tylko ten kot – jemu wszystko jedno. Strasznie mnie drażni.
Tęsknię za Asą. Ostatnio trochę się złościłam, bo Pan karmił Asę, a mną się nikt nie zajmował. Asa dostawała lepsze jedzenie – i też nie chciała jeść. Ja wiem, to przez te kłopoty z chodzeniem. No cóż.
Pani powiedziała wieczorem do Pana, że w książce napisano, iż bernardyny żyją średnio 7-8 lat. Bzdura. A Asa już dawno ukończyła 10 lat – we wrześniu ubiegłego roku! Nic się nie znają.
Teraz to nawet bym się z nią podzieliła miską, żeby tylko wróciła. A jej nie ma. Nigdzie.