Autor: Plama II

Jestem dalmatynką, urodziłam się 19-XI-2008 w Tarnowskich Górach. Moja mama ma na imię Roxy (choć w dokumentach rodowodowych napisano Vena) i pochodzi z hodowli Anusi Marzenie. Tato ma na imię Carlos (choć w dokumentach nazwany został Baldi Jr) i pochodzi z Kojca Pewny. Kiedy się urodziłam, mama miała 3,5 roku, a tato równe pięć lat.

Asa jest chora

Asa jest bernardynką. Jest już stara. Ma prawie osiem lat. Wczoraj przyszła mała paczka z Ameryki z lekarstwem dla niej. Bo Asa kuleje. To podobno dysplazja, która się zdarza u dużych psiaków. A bernardyny nie są małe 🙂 Lek nazywa…

W lesie

Dzisiaj byłam z panią w lesie. Spotkałam tam mnóstwo zapachów. Pogoniłam szaraka, ale schował się w gąszczu. Pokazałam pani jeża – naprawdę: gdyby nie ja, w ogóle by go nie zauważyła. A potem zrobiła mi zdjęcie telefonem komórkowym. Kiepskie, ale…

Znowu miasto

Minęło raptem kilka dni i znowu jedziemy do tego dużego miasta. Tym razem wolno mi się było przywitać z tą panią, co pachniała różnymi zwierzętami. I z innymi też się witałam. W ogóle było inaczej, bo cały czas wszyscy byli…

Miasto

Byliśmy całym stadem w Warszawie. Tylko Asa została na straży. Cały czas byłam przywiązana – to szalenie denerwujące. Pani poszła sobie gdzieś, a obcy pan przyniósł mi miskę wody, a panu – kawę. Potem pani wróciła, a pan poszedł (też…

Gwizdek

Nie rozumiem, czemu się złoszczą, kiedy ich zwołuję. Przecież kiedy Pan jest w domu, Pani też tu powinna być. Więc ją wołam, a ona się złości. Wymyśla mi od psów pasterskich. Jak ja jestem pies pasterski, to oni są barany!…

U Dżeka

Byliśmy z Panem na wizycie u Dżeka. Bardzo sympatyczny gościu. Od razu się sobie spodobaliśmy. Nie wiem, czemu Pan nie chciał mnie spuścić ze smyczy. Nie rozumiem też zupełnie, dlaczego tamten Pan zamknął Dżeka za drzwiami. Rozszczekałam się w proteście,…

Wielkanocne jaja

Wczoraj byliśmy u tych dzieci, które były tydzień temu. Była tam jeszcze jamniczka, którą one wcześniej pachniały. Podobało mi się okno do samej ziemi – można było wyglądać na ogród bez potrzeby stawania na dwóch łapach… Jaka to wygoda! Dzisiaj…

Nocą u weterynarza

Nad ranem znowu pojechaliśmy do weta – tym razem bez Asy. Nie byłam pewna, dokąd mnie wiozą, więc nie dałam Pani spokoju. Ale przyjechaliśmy tam, gdzie już byłam. Potem jakieś szczepienie, wyciskanie gruczołków i OK. Drogi powrotnej nie pamiętam, bo…

Pieskie lektury

Ci rasiści piszą w księgach, że mam felerny ogon: bo cały biały, bez plam! Naprawdę przeginają. Wyciągnęłam z półki starą książkę Myśli Mister Jonesa Dalmatyńczyka spisane przez niego samego. Mister Jones musiał być bardzo mądrym psem.

Niedziela

Było u nas (to znaczy u Państwa, u Asy i u mnie) mnóstwo ludzi i Luna. Ludzie jak ludzie – gapili się na mnie i tyle. Ci pierwsi chyba byli z naszego stada, choć mieli na sobie zapach jakiejś małej…