Na początku był Step – pudel niestrzyżony w pompony, ale na owieczkę (pani sama go strzygła). Mieszkał z panią od szczeniaka, czyli od 1977 roku. Załapał się tylko na kilka fotografii.
Skąd się wziął? Któregoś pięknego dnia pani dostała takiego szczeniaczka od koleżanki. Jego pochodzenie było owiane tajemnicą.
Podobno był to synek psiaków w jakimś laboratorium. W jednej klatce trzymano tam 3 psy: owczarka nizinnego, pudla i pudlicę. Nie było wiadomo, którego wybrała pudlica, ale było wiadomo, że szczenięta należy rozdać potajemnie.
Podobno były takie czasy, że o mało czym mówiło się głośno. Któż je jednak pamięta? To czasy słusznie minione.
Wabił się tak, ponieważ pani wtedy często stosowała to słowo w programach pisanych w Fortranie…
Step mieszkał sam z panią. Był bardzo wesoły i wszyscy go lubili. Często przychodzili różni ludzie, więc był przyzwyczajony do obcych. Lubił spacery po Polu Mokotowskim, lubił biegać po Parku Ujazdowskim. Wyjeżdżał też do domu z ogrodem w Otwocku…
Miał już ze 4 lata, kiedy pani wyjechała na dwa tygodnie i zostawiła go w domu na dłużej ze znajomymi. No, i co? Nic. Zaczęli uczyć Stepa pozostawania przed sklepem bez przywiązania.
Nie douczyli.
Kiedy pani wróciła ze swego wyjazdu, Step znalazł już sobie inne stado. A może coś innego się stało. Może nic złego. Nie wiadomo.
Nikt go potem nie widział…