Dawno temu pisałam już o Asy proszkach i jej chorej łapie. W każdym razie brała proszki na chore stawy. Bernardyny często miewają kłopoty ze stawami, bo są duuuże. Może mają za małe stawy? Nie wiem.
Ale to było naprawdę dawno. Jeszcze jak byłam mała. Już nie pamiętam, kiedy Asa ostatni raz biegała.
Teraz ja jestem już duża, a Asa jest coraz bardziej stara. I coraz bardziej kuleje na tę lewą łapę z przodu. Dzisiaj państwo patrzyli na nią z troską, bo faktycznie — kuśtyka coraz gorzej.
Potem wymyślili inny proszek — Traumeel S. Podobno jest to lek homeopatyczny, który psom nie szkodzi.
Pani powiedziała, że sama nie jada proszków przeciwbólowych, więc psu też nie da. Ale pan jada i jemu pomagają. Pani przypomniała sobie ten Traumeel S, ale… pani brała tabletkę pod język. Ha-ha, przecież wiadomo, że żadnego psa się tego nie nauczy. My połykamy wszystko najszybciej jak się da!
Ale państwo wymyślili (a może wyczytali w komputerze, nie wiem), że można rozkruszyć proszek w moździerzu, a potem wysypać Asie na język. Trzeba tylko potem przytrzymać Asę za kufę, żeby od razu nie połknęła… Spróbowali, ale chyba Asie udało się od razu połknąć.
Na jutro mają nowy plan — rozdrobniony proszek zmieszać z wodą i wstrzyknąć jej do gardła. Nieprzyjemnie się zapowiada. Ciekawe, na ile im Asa pozwoli.