Co mi z tego, że ocieplona? Cóż mi po zielonym dachu? Cóż mi po materacu wewnątrz? Cóż mi po eleganckiej smyczy ,,jak panny krajka”? Cóż mi po czyściutkich miskach?
Co mi po tym wszystkim, jak reszta stada pojechała gdzieś i nie było ich dobrych parę godzin. Niby była Asa, ale z nią się nie pogada. Ona głównie się wyleguje na słońcu. Pani mówi wtedy ,,Asa grzeje kości”.
Och, ale kiedy przyjechali, zaraz mnie odpięli i dopiero mogłam się wyszaleć. Ja tak lubię hasać, biegać, skakać…
Najfajniej z Luną — tą bokserką, wiecie.
Tak się zastanawiam, czy się nie obrazić na to moje stado. Przecież trzymanie tak pięknych psów, jak ja, na łańcuchu jest zabronione!
Może to nie łańcuch, może nie trzymają mnie, tylko rzadko przywiązują (bo podobno za dużo niszczę, jak mnie nie pilnują), ale zawsze. Nie wiecie, czy jest jakiś telefon alarmowy dla torturowanych dalmatyńczyków?